x

Relacja z wędkarskiej wyprawy muchowej 16-19.04.2013

2013-04-19
< wróć do aktualności
Wraz z muchowym przewodnikiem wędkarskim udaliśmy się nad Białkę w poszukiwaniu pstrągów. Naszą wyprawę zaczęliśmy z samego rana.


Witam.
Zamieszczam bardzo ciekawa fotorelację z wyprawy w jakiej miałem przyjemność uczestniczyć razem z naszym bardzo sympatycznym klientem Janem Szkubelem.

Jasiu jako jeden z pierwszych gości przyjechał na kurs muchowy w nasze strony. Nawet ponad 1800 km nie przeszkodziło w tym aby zarzucić swoja pierwszą muchę w Dunajcu. Jasiu przyleciał do nas z Anglii gdzie mieszka aby na własne oczy zobaczyć piękno naszych rzek oraz nauczyć się łowić na sztuczna muszkę. Zapytany dlaczego przyjechał z tak daleka odpowiada ,, Bo Polska to mój kraj, czuję się tu dobrze, a w górach nie byłem już przeszło 30 lat. Przyjechałem nauczyć się łowić, a przy okazji zażyć trochę świeżego górskiego powietrza.”

Od siebie dodam że łowiąc z tym jakże przyjemnym i sympatycznym (teraz już mogę to powiedzieć) kolegą czułem się jak bym łowił z rówieśnikiem a przecież Jaś ma 54 lata. Wielki podziw dla mojego nowego kompana, a zarazem głośne brawa bo naprawdę szybko złapał podstawy fly fishing -u w Polskich rzekach. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się zobaczymy bo spędziliśmy naprawdę świetne trzy dni łowienia. Bo przecież ryby to tylko dodatek do całości :-)     Zapraszam do oglądania naszych zdjęć !
  Naszego kolegę Jasia odebrałem z Nowego Targu o godzinie 15. Pojechaliśmy w rejony Sromowiec gdzie mieliśmy załatwiona kwaterę. Oczywiście nie sposób było przejechać obojętnie obok takiego widoku zaśnieżonych Tatr. Janek chyba o takim widoku myślałeś ;-)  
        Niestety po ostatniej błyskawicznej odwilży Dunajec jak i inne rzeki strasznie wezbrały co nas zbytnio nie ucieszyło... Po drodze pojechaliśmy jeszcze do Niedzicy na zaporę Czorsztyńską oraz pod słynny zamek.
     
      Następnego dnia spotkaliśmy się o godzinie 9.00. Zjedliśmy śniadanie, wypili gorąca kawkę i pogadali troszkę o rybach. Przedstawiłem Jasiowi plan dnia. Dunajec płynał strasznie wielki i brudny, żartowaliśmy że koloru naszej kawy. Wybór padł na Białkę gdzie postanowiliśmy postawić z Janem pierwsze kroki z wędką muchową. Zapakowaliśmy sprzęt, potrzebne streamery i wyruszyliśmy w drogę. Nad brzegi rzeki zajechaliśmy nieco po godzinie 11... no troszkę zeszło nam na śniadaniu. Kolor rzeki zadowalający, woda mocno podnieśniona ale do łowienia. Szybka pogawędka, streszczenie łowiska, wskakujemy w ciuchy i możemy ruszać.       A taka Białka przywitała nas z samego rana
      Szybkie oględziny rzeki i zabieramy się do roboty. Wybór padł na streamera, będziemy łowić na imitacje niewielkich rybek. Pokazałem Jasiowi parę istotnych rzeczy. Zawiązaliśmy muchy i do wody. Na początku wiadomo rzuty szły nam opornie. Jasiu nie miej mi tego za złe że się przyznałem :-) Jednak po kilku istotnych uwagach przewodnika wędkarskiego, nasz kolega złapał o co chodzi i od tej pory było już tylko lepiej. Połowiłem u boku Jasia około dwóch godzin po czym zostawiłem go aby obył się nieco z muchówką. Szło mu całkiem nieźle zobaczcie sami.     I położenie przynęty...       Mała pogawędka, kilka uwag, łyk wody i zmieniamy miejscówkę na nieco bardziej wymagającą. A co jak się uczyć to od razu w takich miejscach ! Jasiu wykazywał się niezwykłym uporem i odwagą na rybach, aż trudno mi było czasem uwierzyć. Taka postawa sprawi że już w niedalekiej przyszłości będzie naprawdę dobrym muszkarzem, jestem tego pewien.
      Pierwszego dnia skupiliśmy się bardziej na opanowaniu wędziska muchowego, poznania tajników rzutu, a także doborze sztucznych much. Naszym celem tym razem nie było złowienie ryby za wszelka cenę, ale nauczenia się radzenia sobie w wodzie. Woda była bardzo zimna więc co jakiś czas wychodziliśmy na brzeg, aby spokojnie przedyskutować kilka szczegółów a zarazem ogrzać się. Zobaczyliśmy naprawdę spory kawał rzeki.   I nasz kolega. Jak zawsze humoru nie brakowało.
   
  Postanowiliśmy zmienić przynęty na nieco bardziej agresywne aby sprowokować ospałe jeszcze pstrągi. Poskutkowało. Jasiu zaliczył pierwszego pstrąga w życiu. Jakaż była radość. Gratulacje Janek !!
      I nasz dumny łowca z nagrodą :-D  
 A ten oto sympatyczny stworek był sprawca całego zamieszania.       Oczywiście nie można było zapomnieć także o nauce chodzenia po rzece na wesoło !       W przerwie łowienia obiadek w naszej okolicznej altance i mały prezent dla Janka.     Powoli kończył się dzień. Musieliśmy zbierać swoje rzeczy i wracać na kwaterę gdzie przywitał nas taki widok...       Następnego dnia pełni zapału i energii ruszyliśmy nad wielki Dunajec, po którym strasznie ciężko się chodziło. Jasiowi to jednak nie przeszkadzało i jak zawsze wesoły hasał po rzece niczym nastolatek.       Po krótkich namysłach zwijamy wędki i ruszamy nad Białkę.       Szybko zmieniliśmy wędki. Zawiązaliśmy zestawy, dobrali muchy i rozpoczynamy naukę łowienia na krótka nimfę. Jasiu aż rwał się do roboty i szło mu całkiem nieźle.     Zdjęcie na tle przepięknej rzeki i ruszamy dalej.
    Przystanęliśmy na brzegu ciekawej wlewki. Jasiu mówi ,,tutaj muszą być" i nie mylił się bo trafiliśmy na miejsce które bardzo dobrze znałem. Przewiązaliśmy nimfy i wykonaliśmy razem pierwsze rzuty. Po kilku chwilach zostawiłem Janka aby samemu zmontować sobie zestaw. Ledwo zacząłem wiązać, a już usłyszałem krzyk ,,jest, jest". Jasiu naprawdę złapał o co chodzi. Z zachwytu aż sam zrobiłem sobie zdjęcie z dumnym łowcą.      Plan został zrealizowany. Postanowiliśmy wspólnie wrócić wcześniej na mieszkanie aby pokręcić razem muszki. Rozpakowaliśmy imadło, wyciągnęli materiały i usiedliśmy wygodnie sącząc przy tym magiczny żółty napój.     I jeszcze jedno. Jasiu okazał się bardzo uważnym uczniem. Przyglądając się bacznie pytał o każdy szczegół kręcenia much.        Po czym nie miał wyjścia i przymusem został zmuszony do nawinięcia pierwszych zwojów w życiu. :-D :-D       A oto i jego pierwsze dzieło. Taki mały niby chruścik. Zapał i zaangażowanie sprawiło że Jasio dostał ode mnie maskę (nie na bal) na zachętę. :-)           I kolejny dzień nad rzeką. Jasiu jak zwykle z impetem zabrał się do roboty tym razem jednak przy pomocy aparatu.     I wspólne zdjęcie na tle jak to powiedział Jasiu ,,Polskiej Syberii"  
 I tak niestety kończy się ten pełen energii, serdeczności i humoru wyjazd wędkarski. Mam nadzieję Janek, że nauczyłeś się czegoś, a przy okazji zobaczyłeś przepiękne górskie tereny. Skupiliśmy się na metodzie streamera oraz nimfy. Jestem pewien że obie te sztuki dadzą początek wielkiej pasji jaką jest wędkarstwo muchowe która zostanie już z Tobą do końca życia.   Myślę że takie wyjazdy uświadamiają ludziom że oprócz  pracy, codziennych obowiązków i zmartwień istnieją jeszcze na ziemi miejsca które sprawiają że czujesz się jak dziecko w sklepie z czekoladą.  Janek dzięki za wszystko i nie zapomnij jeszcze mnie odwiedzić !!!   A taki widok śpiących gór był tłem naszego pożegnania     Dziękuję serdecznie oglądającym i pozdrawiam Przemysław Półtorak - Przewodnik wędkarski Fly Fishing
gorskierzeki.pl
       
wróć na górę