x

Jesienna wyprawa nad San. Fotorelacja i zdjęcia podwodne !

2015-11-08
< wróć do aktualności
Wyprawa na lipienie w Bieszczady już długo chodziła mi po głowie. San to z całą pewnością najlepsza lipieniowa woda w Polsce, a listopad to szczyt sezonu lipieniowego. Dwa telefony zadecydowały, że jedziemy. Andrzej i Jasiu wykazali gotowość bojową. Ruszamy nad San !

San jest jedną z najpopularniejszych rzek muchowych w naszym kraju. Jest rzeką gdzie z całą pewnością możemy złowić życiowego lipienia. Dla nas muszkarzy najbardziej interesujący odcinek Sanu znajduje się w jego górnym biegu. W dolinie górnego Sanu leżą miasta takie jak Lesko, Sanok, Przemyśl, Zagórz i Dynów. Jego  źródło znajduje się na terenie Ukrainy, na wysokości około 925 m n.p.m, na południowo - wschodnich stokach Pieniaszowskiego w Bieszczadach Zachodnich. W okolicach miasta Lesko San płynie leniwie pośród niewielkich miejscowości. Spotykamy tutaj rozległe łąki, lasy mieszane z przewagą drzew liściastych. To własnie ten odcinek wybraliśmy na nasze wędkarskie spotkanie. 
Na ryby pojechaliśmy późnym popołudniem w poniedziałek. W ten sposób mogliśmy spokojnie się rozpakować i przygotować na następny dzień. Wstaliśmy wcześnie rano, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy nad wodę ! 


Poważne żerowanie lipieni rozpoczęło się dopiero wtedy gdy nad głowami, z za mgły pokazało się słońce. Lipienie nie należą do najłatwiejszych przeciwników. Są bardzo ostrożne a przechytrzenie dużych osobników jest prawdziwym osiągnięciem. Używamy najdelikatniejszego sprzętu i najmniejsze muchy. Żyłki również muszą być najcieńsze. Na wyprawę zabraliśmy żyłki w przedziale 0.08mm - 0.12mm. 


Dzień zapowiadał się wspaniale. Na niebie pojawiały się tylko pojedyncze chmurki. Temperatura szybko szybowała do góry a lipieniom wyraźnie to odpowiadało. Ważne aby trafić też na bezwietrzną pogodę. Wtedy możemy z dużą łatwością położyć muchę w miejscu gdzie chcemy. Mieliśmy szczęście, nad wodą panowała totalna flauta. To sprawiło, że pierwsze lipienie zaczęły się meldować na naszych zestawach.   


W niektórych miejscach na Sanie można było natknąć się nawet na prądziki iście Dunajcowe. 


Zbliżające się południe spotęgowało oczkowanie lipieni. Zaczęła się prawdziwa zabawa.  


Janek bez ociągania się, zaliczał rybę za rybą !


I szybciutko do wody.... !


Andrzej też nie próżnował. Na muchy które własnoręcznie wykonuje miał doskonałe efekty. 




No to kolej na Jasia. Była to dla niego pierwsza wyprawa w życiu nad San, i pierwsze lipienie jakie złowił. Rewelacja !


Pojawili się inni wędkarze i również zaczęli łowić ryby ;-)


Było już po godzinie 14 i własnie wtedy nastąpiły najlepsze brania. Andrzej trafił na pięknego lipienia który walczył identycznie jak pstrąg. Skakał, wywijał piruety a na końcu dumnie stroszył swoje pióra do zdjęcia. 





  Janek skupiony na 200%...


I się opłaciło !




A oto najładniejsze zdjęcie jakie udało mi się pstryknąć na tej wyprawie ...


Fotografie podwodne naszych ulubieńców :-)








Zmęczeni i mega spełnieni kończymy łowienie około godziny 15:30


A teraz kolej na obiad i małe zwiedzanie okolicy. Wraz z moim kumplem Jarkiem jedziemy nad Solinę po drodze zahaczając o miejscowy browar.


Zapasy zrobione !




I miejsce docelowe czyli Solina nocą...


A wieczorkiem mała degustacja Bieszczadzkiego piwka !


I w ten oto sposób nasza wyprawa wędkarska dobiega końca. Plan wykonany. Andrzej, Jasiu i Jarek do zobaczenia kolejnym razem ! 
WWW.GORSKIERZEKI.PL WYPRAWY WĘDKARSKIE FLY FISHING
wróć na górę